MASAJSKIE BIEGANIE
Jak donosi poniedziałkowy dodatek sportowy do Gazety Wyborczej (14.04.2008), ostatnia edycja maratonu w Londynie miała niecodzienny przebieg.
W biegu wzięło udział sześciu Masajów, co nie byłoby może dziwne, gdyby nie fakt, że wystąpili oni w swoich rodzimych strojach (shukach), do których przyczepili numery startowe. W rękach trzymali tarcze oraz dzidy. Jak informuje Gazeta Wyborcza, niecodzienni biegacze zbierali pieniądze na rzecz swojej wioski, która boryka się z problemem braku wody.
Jeden z nich, 24-letni Isaya, barwnie podsumował udział w angielskim maratonie: "Bieganie po Londynie jest łatwe, bo nie ma lwów".
Masajowie nie zwyciężyli biegu, choć warto zaznaczyć, że zwycięzcą jest Kenijczyk, Martin Lel, który 42 km maratonu przebiegł w ekspresowym czasie 2:05:15. Było to jego trzecie zwycięstwo w ostatnich 4 latach, a zarazem trzeci z najlepszych wyścigów w historii zawodów.
Źródło: Gazeta Wyborcza, 14.04.2008
« back |